środa, 2 sierpnia 2017

Magdalena Pioruńska - Twierdza Kimerydu

Magdalena Pioruńska - Twierdza Kimerydu

Czasem badania genetyczne są przyczyną katastrofy, a nie przełomu.

Kiedy w Mieście Krokodyli dochodzi do krwawego stłumienia pokojowej konferencji asymilacyjnej, nikt jeszcze nie podejrzewa, do czego doprowadzi konflikt między Miastem Krokodyli a Twierdzą Kimerydu. Organizatorce konferencji, Annie Guiteerez, antropolog z Uniwersytetu Krokodyli, udaje się zbiec z samego centrum zamieszek i uratowana przez strażnika wąwozu Tyrsa Mollinę, pół człowieka, pół raptora, trafia do rezydencji burmistrza Twierdzy – Teobalda. W obliczu niedawnej rzezi i wiszącej w powietrzu rewolucji nawet zatajenie prawdziwego powodu przybycia pani profesor do Twierdzy Kimerydu wydaje się nieistotnym szczegółem. Na jaw wychodzą bowiem znacznie bardziej przerażające fakty, sprawiające, że żadne z miast Afryki Południowo-Wschodniej nie może dłużej pozostać obojętne wobec krzywdzących wpływów Europy i hegemonii cesarza Brytanika. Usilna chęć przypodobania się Cesarstwu Europy nagle gaśnie zastąpiona determinacją i pragnieniem odzyskania autonomii kraju Złocistych Piasków. (opis wydawcy)


Sięgając po książkę "Twierdza Kimerydu" spodziewałam się zupełnie czegoś innego. I chociaż moje oczekiwania były całkiem inne to nie zawiodłam się na tej książce. Bardzo lubię kiedy książka mnie zaskakuje swoim wnętrzem. Tak było w tym przypadku. Szczerze mówiąc nie mam nic do zarzucenia tej historii. Jest ona przemyślana od początku do końca i to widać. Historia może nie rozwija się zbyt szybko ale za to różnorodność wśród postaci przebija wszystko. Możemy skupić się na każdym z osobna. Możemy przeżywać z nim te dobre jak i te złe chwile. Zagłębiamy się w ich umysły i trudno jest z nich wyjść nawet kiedy historia się kończy. Twierdze skończyłam czytać już jakiś czas temu, przeczytałam inne książki ale w głowie ciągle mam tą historię. Oczywiście są rzeczy z którymi nie mogę się pogodzić i chyba nigdy tego nie wybaczę autorce ale bardzo chcę już przeczytać kolejną cześć.

Poznajemy punkty widzenia czterech różnych postaci. Anny, Tuliusza, Tycjana i Tyrsa. Każda z tych postaci jest inna i... bardziej skomplikowana. Najmniej skomplikowany jest Tyrs. Jest to postać na której zawsze można polegać i czytając o nim nie ma strachu że coś się stanie. Bo wie się, że kto jak kto ale Tyrs Mollina sobie poradzi ze wszystkim!Polubiłam ten jego punkt widzenia, dało sie wyczuć że jest związany że swoim młodszym rodzeństwem i że zrobi dla nich wszystko.Tycjan, syn burmistrza Twierdzy ma swoje problemy. Ale nie można mu się dziwić bo jego życie nie należy do prostych choć tak może się wydawać. Najbardziej mi się smutno robiło kiedy musiałam czytać o jego emocjach i o tym jak pewne sytuacje na niego wpływały. Ale ucieszyło mnie, że się nie załamał całkowicie. Tuliusz... ohhh Tuliuszu mój kochany. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, ze to własnie on okazał mi się najbliższy i najbardziej go polubiłam. Tuliusz jest niezwykła postacią i bardzo skomplikowaną. Niejednokrotnie moje biedne serduszko krwawiło. Jego osoba wryła sie w mój umysł już na stałe. Będę myśleć  o jego skomplikowanej osobowości jeszcze bardzo, bardzo długo. No i na koniec została mi Anna... Jakoś od początku nie bardzo za nia przepadałam i... ja zawsze mam problem z żeńskimi bohaterami książek. Nie rozumiałam po co mi jej punkt widzenia. czułam, ze jest z nią coś nie tak. Nawet chciałam żeby było coś z nią nie tak żebym bez wyrzutów sumienia mogła jej nie lubić. I nie lubię.

Magdalena Pioruńska stworzyła niezwykły świat w którym na nowo pojawiły się dinozaury. Wśród ludzi żyją nie tylko prehistoryczne potwory ale także i hybrydy pół ludzi i pół dinozaurów. I jak bardzo wydaje mi się to niemożliwe tak cała historia bardzo mnie przekonuje. Autorka stworzyła świat pełen politycznych zatargów. Szczerze mówiąc nie lubię za bardzo takiej tematyki jednak tutaj wcale mi to nie przeszkadzało. Wszystko miało swoje znaczenie. Autorka umiejętnie prowadzi cała historię, genialnie wraca do zdarzeń które już były żeby bardziej zrozumieć to co się własnie dzieje. Nie jest to książka lekka, trzeba sie na niej skupić żeby zrozumieć pewne rzeczy. Ale warto siąść i poświecić swój czas tylko na tą historię. Wielkim plusem są różne punkty widzenia oraz psychologiczne podejście do każdej postaci. Wielkim plusem jest też to w jaki sposób książka została wydana. Widzieliście te cudowne grafiki w wykonaniu Anny Niemczak? Po prostu cudowne. Pomaga to lepiej sobie wyobrazić naszych bohaterów. Jest to świetny pomysł i strzał w dziesiątkę. Dla mnie Twierdza Kimerydu zasługuje na mocne 10/10. Jest to coś czego jeszcze nie miałam okazji przeczytać nigdzie indziej. Wiem, że ten świat zostanie już w moim sercu na zawsze.


piątek, 27 stycznia 2017

Leigh Bardugo - Szóstka Wron

Leigh Bardugo - Szóstka Wron
Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok. 
Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne: 
  • włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy),
  • uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat),
  • przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać).
Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem. (opis wydawcy)


Szóstka Wron była dla mnie największym zaskoczeniem. Czytając opis nie byłam do niej wcale przekonana. Stwierdziłam, że książka będzie nudna i nawet nie dam rady jej skończyć. Dlatego przez długi czas omijałam ją szerokim łukiem. Dlaczego w ogóle ją kupiłam? Bo zachowałam się jak typowy dzieciak... każdy ją miał to i ja chciałam. Do tego to wydanie... na prawdę muszę mówić jak ta książka świetnie wygląda? Tak, tak... kupiłam książkę tylko dla wyglądu... ale gdyby tak cudownie nie wyglądała to nigdy nie miałabym okazji poznać tej cudownej historii. 

Czytając Szóstkę Wron przypomniałam sobie jak bardzo lubię takie historię. Sadziłam, że z czasem przeszło mi i taka książka mnie już nie zaciekawi. Jednak stare przyzwyczajenia się nie zmieniają. Książka wciągnęła mnie praktycznie od pierwszej strony. Bardzo podoba mi się sposób w jaki jest napisana. Nie będę mówić, że książkę czyta się lekko bo tak wcale nie jest. Są fragmenty nad którymi szczerze musiałam wracać bo nie wiedziałam o czym tak na prawdę czytam. Ale wynikało to też z mojego rozkojarzenia, ciągłego hałasu wokół mnie ale jednak nad książka trzeba się trochę skupić. Zdecydowanym dla mnie plusem jest fakt, że historia jest pisana z perspektywy wielu osób a nie tylko jednej. poznajemy historię każdego członka z osobna. Brniemy w historii naprzód, żeby w pewnej chwili wracać się do przeszłości danej osoby. pomaga nam to zrozumieć dlaczego każdy z nich jest tam gdzie jest i dlaczego właściwie zdecydował się na to zadanie. Dla mnie osobiście historia każdego z osobna jest ciekawa a czym bardziej mogłam się w nią zagłębić tym bardziej byłam ta książką oczarowana. Wśród całej szóstki nie ma ani jednej osoby, której bym nie polubiła. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy i ciekawy. Każdy z nich zmaga się z jakimiś problemami z przeszłości. Tak, książka zaskakiwała mnie na każdej stronie. 

Może nie będzie zaskoczeniem to że najbardziej ze wszystkich polubiłam Kaza. Ten chłopak ma w sobie coś takiego, że strasznie mnie to przyciąga. Jego spryt, zaradność i to że praktycznie zawsze był krok przed innymi... tak, zaskakiwało mnie to za każdym razem że Kaz zawsze miał jakieś wyjście. I podobało mi się też to że potrafił się przyznać kiedy już na prawdę nie wiedział co miał robić. I choć to Kaza polubiłam najbardziej to Inej, Nina, Jesper, Matthias i Wylan sa niesamowici. Każdy z nich miał w życiu ciężko (jedni mniej inni bardziej) ale wszyscy jakoś się podnieśli. Co prawda nie prowadzą życia jak każdy inny ale dają sobie radę. Są to młodzi ludzie którzy odnaleźli siebie w przestępczym światku. I bywają bezwzględni ale wgłębi są to dobre dzieciaki które dla przyjaciół zrobią na prawdę wiele.  

Ja osobiście do książki nie ma żadnych zastrzeżeń. Podoba mi się styl w jakim jest napisana, bardzo podoba mi się to jak jest wydana i bardzo podoba mi sie sama treść. Zakochałam sie w niej od pierwszej strony i całkiem przepadłam. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejnym tom. A wam polecam jeśli lubicie tego typu historie. Na prawdę warto poświecić jej swój czas. 

Becky Albertalli - Simon oraz inni Homo Sapiens

Becky Albertalli - Simon oraz inni Homo Sapiens



Ukrywający swoją orientację seksualną szesnastoletni Simon Spier uważa, że miejsce dramatów jest na scenie teatralnej. Jednak kiedy napisana przez niego wiadomość mailowa wpada w niepowołane ręce, pojawia się ryzyko, że jego wielki sekret ujrzy nagle światło dzienne. Simon pada ofiarą szantażu: jeśli nie zostanie swatem dla klasowego błazna, Martina, wszyscy dowiedzą się, że jest gejem. A co gorsza, w niebezpieczeństwie znajdzie się także Blue, chłopak, z którym Simon wymienia maile.

W wąskiej grupce przyjaciół Simona pojawiają się coraz częstsze spięcia, korespondencja mailowa z Blue z każdym dniem robi się coraz gorętsza, a spokojne dotąd życie Simona zaczyna się dziwnie komplikować. Niechętny wszelkim zmianom chłopak musi znaleźć sposób na wyjście ze swojego bezpiecznego kokonu, zanim zostanie z niego brutalnie wypchnięty – i to tak, żeby nie zrazić do siebie przyjaciół, uniknąć kompromitacji i nie zepsuć tego, co rodzi się między nim a najcudowniejszym i najbardziej tajemniczym chłopakiem, jakiego dotąd spotkał.

Przezabawna i niezwykle wzruszająca opowieść o dojrzewaniu i wychodzeniu z szafy współczesnego nastolatka – opakowana w historię nieporadnej pierwszej miłości – to zwalający z nóg debiut Becky Albertalli. (opis wydawcy)



Simona przeczytałam już jakiś czas temu ale wciąż jestem oczarowana tą książką. Jest to przeurocza i czasami zabawna historia. Simon jest nastolatkiem, który ukrywa swoją orientacje seksualną i w momencie kiedy jego tajemnica zostaje odkryta chłopak nie wie co ma robić. Jest szantażowany przez nielubianego kolegę z klasy i tutaj zaczyna się jego wewnętrzny dylemat. Z jednej strony boi sie ujawnienia i wpakowania w kłopoty jego internetowego znajomego Blue a z drugiej strony nie chce pozwolić na to żeby Martin go szantażował. Do tego dochodzi cala ta sprawa z ujawnieniem i problemami wśród przyjaciół.

Muszę przyznać że mam słabość do książek z wątkiem homoseksualnym. Własnie dlatego sięgnęłam po tę książkę. Podświadomie wiedziałam, że mi sie spodoba. Wystarczyło mi tylko spojrzeć na okładkę. Nie myliłam się bo książka jest cudowna. Czyta się ją szybko i bardzo lekko a historia Simona porusza. Całe te rozmowy z tajemniczym Blue i próby dowiedzenia się kim tak na prawdę jest są urocze. Szczerze powiem, że zaczęłam podejrzewać kim on jest mniej więcej w połowie ale to kim jest Blue wcale nie jest takie oczywiste i właściwie do samego końca możemy podejrzewać o to kilka osób. W jednym momencie miałam nawet wrażenie, że ta książka wcale nie skończy się dobrze - dlaczego? Sama nie wiem, ogarnęło mnie jakieś takie przeczucie. I cieszę się, że się myliłam. To, że książka kończy się dobrze jest wielkim plusem. 

Jest to książka o pierwszej miłości i każdy z nas dobrze pamięta jak to jest kiedy zakochamy się ten pierwszy raz. Czytając tę książkę mogłam sobie przypomnieć jak to było kiedy i ja miałam te szesnaście lat. Co prawda czasy były wtedy inne ale czytając tę książkę nie miałam wrażenia że było jakoś inaczej. Każdy z nas zmagał się z jakimiś problemami, miał swoje tajemnice i kompleksy i bał się ich ujawnienia. Ta historia jest taka prawdziwa, że z przyjemnością się ją czytało. Nie ma w niej nic przesadzonego i przesłodzonego czego po prostu nie lubię w typowych książkach o nastolatkach. Cieszę się, że ta historia jest taka normalna. 

Zdecydowanie polecam historie Simona każdemu. Uważam, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Ja wiem, że jeszcze nie raz wrócę do tej książki bo szczerze bardzo mi się podobała. Jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w 2016 roku. 

niedziela, 25 września 2016

Gesa Schwartz - Grim. Tom II. Dziedzictwo Światła

Gesa Schwartz - Grim. Tom II. Dziedzictwo Światła
Od czasu, gdy Mia i Grim pokonali potężnego Serafina minął już rok. Nieoczekiwanie świat znów staje na krawędzi zagłady. Paryżem wstrząsa seria brutalnych morderstw. Również Mia, którą dręczy wizja zmarłego brata, staje się celem ataku. Wspólnie z Grimem dziewczyna stara się odkryć, kto stoi za zabójstwami. Szybko okazuje się, że makabryczne zbrodnie są tylko preludium do czegoś o wiele bardziej przerażającego...
(Opis wydawcy)


Dosłownie przed chwilą skończyłam czytać drugi tom serii o Gargulcu imieniem Grim. Postanowiłam, że od razu napiszę to co myślę póki myśli mam jeszcze świeże. Po drugą część przygód Grima i Mii sięgałam z wielkimi obawami – że ten tom okaże się gorszy od pierwszego. Oczywiście nie powiem, że druga część okazała się gorsza od pierwszej części. Musiałabym okłamać samą siebie. Jednak czym bardziej zbliżałam się do końca to zaczęły pojawiać się pewne zastrzeżenia. Powiem o nich od razu... po pierwsze były to błędy w tekście. W pierwszym tomie też się zdarzały jednak nie były tak częste jak w drugiej części. Zazwyczaj drobne błędy nie przeszkadzają mi dlatego też ani o nich nie wspominam ani też nie myślę ale... no właśnie, tutaj zaczęło już to być irytujące. I choć nie ma wielkiego wpływu na treść to jednak sprawia, że nieco źle się czyta. Co prawda mnie się aż tak źle nie czytało ale wiem, że znajdą się ludzie, którzy przez coś takiego mogą zlinczować całą książkę. Mam nadzieję, że wydawnictwo bardziej zwracało uwagę na błędy zanim oddało trzeci tom do druku bo to naprawdę zaczyna irytować. Po drugie! Dochodząc do końca zaczęłam już sobie myśleć, że niektóre opisy mogły zostać już pominięte. Cała główna walka z wrogiem zaczęła się już lekko ciągnąć. Ale to tylko tak leciutko. Zaledwie kilka zbędnych stron. Jednak jest to moje małe zastrzeżenie.

Ale dosyć już o żalach pora zając się przyjemnościami! Drugi tom zaczyna się rok po wydarzeniach z pierwszego tomu. Mia pracuje nad wystawą artefaktów z Innoświata żeby przybliżyć ludziom ten magiczny świat. Jest to jej misja której się podjęła jako Hartydka. Razem z Innostatami chcą powoli przybliżać ludziom ich świat, żeby można było zdjąć z nich czar zapomnienia. Jednak nie podoba się to wszystkim, Innostoty ciągle uważają, że ludzie są głupi, że nigdy się nie zmienią i wciąż się ich obawiają. Większość ciągle spogląda na dziewczynę krzywo jednak ona się nie poddaje. Nawet mimo tego, że sama zaczyna mieć wątpliwości, które jednak zawsze odrzuca na bok wiedziona przykładem swojego brata Jakuba, który nigdy nie tracił nadziei i oddał swoje życie za ludzkość.
Natomiast Grim jako komendant główny NPG zmaga się z okrutnymi mordami wśród ludzi, które wstrząsnęły Paryżem. W mieście pojawił się seryjny morderca, który wysysa z ludzi krew i wydłubuje im oczy nie pozostawiając za sobą żadnych śladów. Morderstwa te nie są typowe dla świata ludzi dlatego wiadomo, że kryje się za tym jakaś Innostota a Gargulce chcą jak najszybciej odnaleźć sprawcę, żeby ludzie nie nabrali podejrzeń i nie odkryli Innoświata. Kiedy w końcu trafiają na trop mordercy dochodzi do nich, że maja do czynienia z bardzo niebezpieczną i bardzo przerażająca istotą. I tak doszłam do wniosku, że Serafin był przy nim mała pestką.

Dziedzictwo światła nie odbiega ilością opisów nowych, cudownych i magicznych miejsc od pierwszego tomu. Poznajemy tutaj kolejne podziemne miasta, bardziej zagłębiamy się w ich historię. Razem z bohaterami wędrujemy do Dublina, Schwarzwaldu i tajemniczego ukrytego różanego ogrodu. Bliżej poznajemy historię wróżek, elfów oraz krasnoludów i razem z bohaterami wyruszamy na poszukiwania tajemniczego i ostatniego Wojownika Światła. Pojawia się również nawiązanie do baśni Andersena oraz braci Grimm. Jak w pierwszym tomie dostajemy wiele opisów tych miejsc i istot w nich żyjących, poznajemy cudowne a czasami krwawe historie z przeszłości, które wyjaśniają nam wiele rzeczy. I pomimo że opisów jest dużo dla mnie osobiście się to nie ciągnęło, byłam zachwycona a moja wyobraźnia po raz drugi została cudownie rozpieszczona.

Grim cały czas walczy ze swoim wewnętrznym rozdarciem, które teraz jest jeszcze większe odkąd dowiedział się, że jest Hybrydem i do tego takim niezwykłym – wciąż wybiera postać Gargulca i źle czuje się w swojej ludzkiej skórze. W tej części widać jeszcze bardziej jak bardzo wątpi w ludzi pomimo tego że zawsze staje w ich obronie i jest gotów za nich walczyć kiedy ludzkości grozi zagłada a wszyscy inni się od niej odsunęli. Po raz kolejny możemy śledzić jego walkę z samym sobą i choć wydaje się bardziej mrukliwy i bardziej niepewny siebie niż w poprzednim tomie to jednak nie traci tego swojego człowieczeństwa, które tak bardzo w nim kochamy.

Mia natomiast znowu pokazuje nam jak wielką ma odwagę i jak dzielnie potrafi stawić czoło niebezpieczeństwom, jak ryzykuje własnym życiem dla dobra tych których kocha. Szczerze mówiąc nigdy nie czytałam jeszcze o tak dzielnej dziewczynie. Wiadomo, że każda bohaterka jest dzielna i rzuca się na ratunek bliskim jednak tutaj ani razu nie zauważyłam wahania. Po prostu ją uwielbiam, naprawdę.

W tej części poznajemy też bliżej Theryona ostatniego Wojownika Wróżek i jego historię. Musze mówić jak bardzo go uwielbiam? Zawsze opanowany i ciągle tajemniczy. Nigdy nie można odgadnąć co mu chodzi po głowie. Też bardzo podoba mi się u niego ta wiara w ludzkość. Mało kto tyle by dla niej poświecił.


Oczywiście mogłabym jeszcze wiele napisać o postaciach jakie poznajemy podczas ich przygody a także o niebezpieczeństwie z jakim muszą się zmierzyć nasi bohaterowie jednak nie chcę za bardzo odkrywać rąbka tajemnicy. Moim zdaniem Dziedzictwo Światła było równie dobre co pierwsza część. I tylko te małe drobne zastrzeżenia sprawiają ze ocena książki jest niższa. Jednak tak naprawdę kogo obchodzą błędy czy trochę przydługa walka skoro można znużyć się w tym cudownym i magicznym świecie? Uwielbiam tę książkę i nic tego nie zmieni.  

wtorek, 6 września 2016

Gesa Schwartz - Grim. Tom I. Pieczęć Ognia

Gesa Schwartz - Grim. Tom I. Pieczęć Ognia





Niezwykły debiut niemieckiej pisarki Gesy Schwartz, pełna tajemnic, nastrojowa i miejscami humorystyczna opowieść z pogranicza fantasy i urban fantasy.



Paryż, czasy współczesne. Grim jest gargulcem, jednym ze strażników, których zadaniem jest ukrywanie przed ludźmi istnienia istot z innego świata. Z całą mocą nie znosi swojego nowego (dwieście lat to niezbyt wiele dla kamiennej rzeźby) miejsca pracy - zalewanej deszczem fasady budynku. Ale robota jest robotą i Grim, choć najchętniej zostawiłby Francję daleko za sobą, twardo stoi na straży Kodeksu, pilnując, by drobne utarczki demonów i wampirów nie wywlekły na światło dzienne tajemnic ich egzystencji. Pewnego dnia Grim spotyka jednak Mię, córkę nielekko psychicznego malarza-samobójcy. Mia obdarzona jest pewnym szczególnym darem - widzi to, czego nie widzą inni. Gdy w ręce tych dwojga wpada dziwny, pokryty tajemniczym pismem pergamin, staje się jasne, że czasy pokoju między mieszkańcami tego i innego świata właśnie dobiegły końca... (opis wydawcy)


Jeszcze dosłownie przed chwilą miałam w głowie tyle myśli i tyle chciałam napisać, że aż sama się sobie dziwiłam. Teraz, kiedy emocje już opadły mogę powiedzieć tylko... Ahhh jakie to było cudowne! Jak ktoś czytał moje poprzednie posty dobrze wie, że fantastyka to jest to co uwielbiam najbardziej i pewnie nie zdziwi się, że kolejną książką jaką wybrałam jest własnie Grim. Można by pomyśleć, że książka, która ma ponad 600 stron pewnie będzie się ciągnęła. Szczerze mówiąc sama miałam takie wątpliwości czytając niektóre opinie, że opisy są długie (a ja na prawdę nie lubię długich i nudnych opisów) ale na szczęście znowu posłuchałam swojego instynktu i się nie zawiodłam. Książka przyciągała mnie już od dawna, jednak cena trochę mnie przerażała więc kiedy zobaczyłam, że ktoś chce ja sprzedać prawie za połowę ceny nie mogłam się oprzeć. I choć bardzo uwielbiam książki które posiadam muszę powiedzieć, że był to najlepszy mój zakup w tym roku. Niezaprzeczalnie! 

Jest to historia o nieco mrukliwym gargulcu imieniem Grim i ludzkiej dziewczynie Mii, która jest Hartydą - człowiekiem, który potrafi widzieć Innostoty. Trzeba zacząć od tego, że Gargulce  nienawidzą ludzi, boja się ich ale mimo wszystko chronią ich przed wampirami, demonami... a raczej chronią samych siebie, żeby wybryki wyżej wymienionych nie sprawiły, że ludzie znowu zaczną widzieć. Na ludzkość został rzucony czar zapomnienia i od tej pory nie widzą Innoświata a Gargulce zrobią wszystko żeby tak pozostało. Jednak jak to zawsze bywa nie każde zaklęcie jest idealne i są wśród ludzi Hartydzi, których Gargulce zabijają bądź wymazują im wspomnienia związane z Innoświatem. I w tej historii pojawiają się Hybrydy - pół Gargulce - pół Ludzie. Są oni tępieni i zniewoleni przez Gargulców. Bo te wielkie kamienne istoty żądzą podziemnym miastem Ghrogonią. Poznajemy również demony, wilkołaki, wampiry, koboldy, gnomy, smoki i wiele innych piekielnych istot. Odbywamy podróż do krainy wróżek, piekła i między światów. 

Cała historia jest wypełniona cudownymi opisami tych cudownych istot i miejsc. Moja wyobraźnia była cudownie rozpieszczana przez całe 628 stron. Podobało mi sie to, że zamiast jak to zawsze bywa pięknych, wręcz ludzkich istot dostajemy wielkie kamienne potwory ze szponami zamiast palców, z wielkimi skrzydłami na plecach a nawet takich którzy wyglądają jak lew, koza czy mały diabeł. Żadna z tych istot nie jest pięknym stworem o ludzkim wyglądzie ale mimo wszystko są perfekcyjne i wręcz doskonałe. Nie wszystkie opisy są bajkowe, niektóre są przerażające ale wciąż miło się czytało. Może nie jestem tutaj bezstronna ale to wszystko było po prostu cudowne. Jeszcze do teraz się rozpływam. I na prawdę było wiele takich chwil, które czytało się z zapartym tchem. 

Ta magiczna przygoda Gargulca i człowieka przeplatana jest okrutną walką pomiędzy dobrem i złem oraz walką z różnicami rasowymi. Jest opowieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości oraz o rodzących się przyjaźniach. Akcja i napięcie towarzyszy nam na każdej stornie i uważam, że każdy znalazł by tam coś dla siebie. Grim jest cudownym Gargulcem, którego pokochałam od pierwszej strony. Mia dla mnie jest uroczą i waleczna osóbką. Czasami jej zazdrościłam tego uporu i odwagi. Każda postać ma w sobie coś ciekawego. Jednych się lubi a innych nie ale wszystko razem daje cudowną społeczność do której chce się wracać. Chce więcej! I cieszę się, że mam przed sobą jeszcze dwa tomy. I mam nadzieję, że się nie zawiodę, że nie będzie tak, że kolejne tomy są gorsze od pierwszego. Bo ja na prawdę bardzo ich pokochałam i chcę zatopić się w tej historii na całego. 

Na prawdę bardzo polecam tą książkę każdemu. Przynajmniej pierwszy tom. Książka kończy się w taki sposób, że równie dobrze mogłaby się własnie skończyć na jednym tomie. Więc jeśli lubicie fantastykę koniecznie sięgnijcie po Grima!

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Danielle L. Jensen - Ukryta Łowczyni TOM II TRYLOGII KLĄTWY

Danielle L. Jensen - Ukryta Łowczyni TOM II TRYLOGII KLĄTWY

CZASAMI TRZEBA DOKONAĆ NIEMOŻLIWEGO

W mieście pod górą tyran sprawuje władzę absolutną. Jedyny troll, który byłby zdolny mu się przeciwstawić, został oskarżony o zdradę i uwięziony. Cécile uciekła z mrocznego Trollus, ale już wkrótce zdała sobie sprawę, że wcale nie znajduje się poza zasięgiem władzy króla i jego manipulacji Cécile mieszka z matką w Trianon i każdego wieczora występuje na deskach sceny operowej. Za dnia zaś niestrudzenie szuka Anushki, czarownicy, która przez pięć stuleci umykała trollom.  A niezależnie od tego, czy zwycięży, czy poniesie porażkę, jej bliscy zapłacą wysoką cenę.
Aby odnaleźć Anushkę, dziewczyna musi zagłębić się w magię, która jest mroczna i zabójcza. Czarownica jest jednak przebiegła, a Cécile może się okazać nie tylko łowczynią, ale i zwierzyną. (opis wydawcy)

Kiedy sięgnęłam po drugi tom trylogii klątwy to szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Chociaż nie mogłam doczekać się dalszych losów Cecile i Tristana oraz uwięzionych pod górą Trolli obawiałam się, że ta część będzie trochę nudna. Przynajmniej gdzieś 3/4 książki. I jakże się cieszę, że po raz kolejny się myliłam. Wiadomo, że nigdy nic nie dzieje się od razu i na wszystko trzeba poczekać ale samo dochodzenie do kulminacji było wręcz cudowne. Kiedy już miałam więcej czasu i mogłam na spokojnie przysiąść do książki to nie mogłam się od niej oderwać. Porwana pieśniarka była cudownym wstępem, Ukryta łowczyni świetnym rozwinięciem i wiem, że trzeci tom będzie nieziemskim zakończeniem. Już nie mogę się go doczekać i po prostu wiem, że kiedy wyjdzie rzucę się na niego jak wygłodniały zombie na swoja ofiarę. 

Nie wiem co jeszcze mogłabym powiedzieć bo wszystko to co ciśnie mi się na usta jest jednym wielkim spoilerem i chciałabym to wykrzyczeć na cały świat... ale nie mogę. Ale Boże co tam się działo! Może inni nie będą tego tak odbierać jak ja i powiedzą, że jednak to nie było nic niezwykłego ale ja uważam, że książka jest cudowna i koniec kropka. 

W tej części dostajemy zdecydowanie więcej Tristana. I to również bardzo mi się podoba. Możemy w równym czasie poznawać jak akcja rozgrywa się poza Trollus i w samym Trollus gdzie sprawy maja się coraz gorzej. Jesteśmy świadkami rozgrywającej się walki z czasem. Z jednej strony Cecile musi odnaleźć Anushke zanim wpływ króla nie doprowadzi jej do obłędu a z drugiej strony wciąż musi występować i być posłuszna matce. Tristan na nowo musi zjednać sobie mieszańców za nim będzie za późno i musi grać w potworną grę ojca. 

Przez cała książkę ciągle coś się dzieje i dzięki właśnie temu nie jest nudna. Poznajemy wiele nowych historii, nowych bohaterów, wrogów i sprzymierzeńców. Są momenty zabawne i są takie przez które łza może zakręcić się w oku, były też chwile w których byłam zła bo coś poszło nie tak a na sam koniec było takie "Wow". A niektóre rzeczy były dla mnie zbyt oczywiste ale to nie zmienia faktu, że książka jest cudowna!

Czy Cecile udało się znaleźć Anushke? Jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie koniecznie musicie ją przeczytać.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Danielle L. Jensen - Porwana Pieśniarka TOM I TRYLOGII KLĄTWY

Danielle L. Jensen - Porwana Pieśniarka TOM I TRYLOGII KLĄTWY

Czasami trzeba zrobić coś niewyobrażalnego.
Od pięciu stuleci trolle nie mogą opuszczać miasta pod ruinami Samotnej Góry. Więzi je klątwa czarownicy. Przez wieki wspomnienia o ich mrocznej i złowrogiej magii zatarły się w ludzkiej pamięci. Niespodziewanie pojawia się przepowiednia o związku, który złamie potężne zaklęcie. W Cécile de Troyes rozpoznano kobietę z przepowiedni. Zostaje więc porwana i uwięziona pod górą. Od pierwszej chwili w podziemnym mieście dziewczyna myśli tylko o jednym – o ucieczce. Trolle, które ją uprowadziły, są jednak inteligentne, szybkie i nieludzko silne. Porwana musi czekać na właściwy moment i stosowną okazję.
Z biegiem czasu dzieje się coś niezwykłego – w sercu Cécile kiełkuje uczucie do tajemniczego księcia, z którym została związana ślubem. Dziewczyna poznaje kolejne osoby, nawiązuje przyjaźnie i powoli uzmysławia sobie, że może być jedyną nadzieją dla mieszańców zniewolonych przez trolle czystej krwi. W mieście wybucha bunt. A Tristan, jej książę i przyszły król, jest jego tajnym przywódcą.

W miarę zanurzania się w świat skomplikowanych intryg politycznych podziemnego świata Cécile przestaje być córką prostego rolnika, staje się księżniczką, nadzieją całego ludu i czarownicą obdarzoną mocą dość potężną, by na zawsze zmienić Trollus, podziemne miasto. (opis wydawcy)

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Porwana pieśniarkę gdzieś na jakimś blogu od razu poczułam to dziwne przyciąganie. Coś mówiło mi, że muszę ją mieć. Dosyć długo zwlekałam z jej zakupem bo w planach miałam inne pozycje. W końcu jednak zakupiłam ową pozycję podsycana jeszcze słowami znajomej, że na pewno mi się spodoba. I wiecie co? Miała rację! Książka jest po prostu niesamowita. Bardzo uwielbiam ten rodzaj literatury więc cała historia z Trollami bardzo przypadła mi do gustu (nie miałam nigdy okazji czytać nic o Trollach). Coś nowego i zdecydowanie ciekawego.
Dla mnie zdecydowanym plusem jest fakt, że cała akcja z uprowadzeniem głównej bohaterki dzieje się niemal od razu, nie musimy czytać długich wywodów o jej życiu przed uprowadzeniem. Wszystkiego co potrzebne o jej życiu dowiadujemy się z opowieści i wspomnień Cécile więc nie ma żadnych powtórzeń. 

Cécile polubiłam od razu, nie było takiej chwili w całej książce kiedy by mnie irytowała a to niestety zdarza się dosyć często. Jest właściwie jedna z dwóch głównych bohaterek w książkach, które mnie nie irytowały. Bardzo podobało mi sie jej spojrzenie na całą tą sytuacje kiedy z przerażenia powoli odkrywała, że to własnie wśród Trolli jest jej miejsce i mogłaby sie dla nich poświęcić żeby obronić tych, którzy sami sa na to zbyt słabi. 
Jeśli chodzi o same Trolle polubiłam je od razu (oczywiście wiadomo, że nie każdego). Choć wiekszości daleko jest do tego jak sobie wyobrażamy prawdziwego Trolla to... kogo to obchodzi? Mamy wspaniałe Trolle które do tego są zabójczo piękne. No czego chcieć więcej?

Klątwa, intrygi, obietnice, wojna, prześladowania, krew, potwory i miłość. To wszystko znajdziemy w tej książce. Historia jest bardzo ciekawa, wciągająca i momentami poruszająca. Były momenty kiedy byłam zła, zrozpaczona ale do samego końca wierzyłam w Cécile i Tristana. Ani na chwile w nich nie wątpiłam i ani razu się na nich nie zawiodłam. Oboje mają tak ludzkie odruchy, że bardzo łatwo można postawić się na ich miejscu i powiedzieć "Własnie tak bym zrobiła". Nawet w chwili kiedy wszystko zaczynało się psuć i nic nie szło po ich myśli, przez co zrobili wiele głupich rzeczy, mogłabym śmiało powiedzieć, że zrobiłabym to samo. Bo jeśli się kogoś kocha tak bardzo to czy nie poświeciłoby się dla niego wszystko? 

Jest jeszcze jedna rzecz, która daje książce kolejnego plusa ode mnie - są dwa spojrzenia Cécile i Tristana. Choć samego Tristana nie było zbyt wiele to jednak ucieszył mnie ten fakt bo lubię wiedzieć co tak na prawdę sądzi ta druga osoba w danym momencie. Więc dostałam tutaj wszystko czego tylko mogłabym chcieć i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że ta książka jest po prostu idealna. 

Musze też wspomnieć o tej cudownej okładce. Jest po prostu przepiękna, nie okłamię kiedy powiem, że to moje przyciąganie zaczęło się własnie od niej. Nie musiałam znać opisu żeby wiedzieć że właśnie tą książkę chce przeczytać. Musze przyznać, że Galeria Książki jeszcze mnie nie zawiodła w doborze okładek. Cieszy mnie, że zachowali oryginały. Bo po co zmieniać coś co jest idealne? Dziękuję za to. A książkę na prawdę polecam wielbicielom takich klimatów i nie tylko. 

Od razu zaczęłam czytać Ukrytą Łowczynię nie moga się doczekać dalszego ciągu. I co ja zrobię kiedy ją skończę? Już nie moge sie doczekać trzeciego tomu. 



czwartek, 11 sierpnia 2016

Anne Rice - Książę Lestat

Anne Rice - Książę Lestat

Na początek mojej przygody z blogiem, chciałam wam przedstawić niesamowitego Księcia Lestata.

Jest to wielki powrót Anne Rice do świata wampirów. Po jedenastu latach fani Kronik Wampirów doczekali się kolejnego, jedenastego już tomu. Muszę szczerze powiedzieć, że byłam tym faktem mile zaskoczona. Nie spodziewałam sie, że autorka wróci jeszcze do tej serii. Sama jestem wielka fanką owej serii więc moja radość była ogromna. Jak to niewiele potrzeba żeby sprawić komuś radość. Jednak kiedy czekałam na Polską premierę a potem na możliwość zakupu owej książki zaczęły mną targać sprzeczne emocje. Minęło już sporo czasu od wydania ostatniej książki a jeśli ta okaże się kompletną porażką? Nie chciałam sie zawieść i zepsuć sobie miłych wspomnień jakie mam z tą serią. Na szczęście się nie zawiodłam a sama książka przeszła moje oczekiwania.

Na początku książki mamy małe przypomnienie historii tego jak powstały wampiry - historia która została opowiedziana w Królowej Potępionych w skróconej wersji. Moim skromnym zdaniem takie małe przypomnienie było potrzebne, bo mimo, że każdy fan zna te historię to dobrze jest przypomnieć sobie niektóre szczegóły. Tak samo dobrze że pojawił się tam mini słownik tak zwany żargon krwi.

Cała opowieść zaczyna się od krótkiej podróży w czasie z Lestatem. Dowiadujemy się wtedy co przez te jedenaście lat porabiał nasz główny bohater i dowiadujemy się co dzieje się na świecie współcześnie. Do wampirów zaczął przemawiać tajemniczy głos, który każe im się zabijać nawzajem. W wielu miejscach dochodzi do pożarów i masakr podobnych do tych które miały miejsce po przebudzeniu Królowej Wampirów. Głos obudził stare wampiry, które stały mu się posłuszne i zabijały swoich pobratymców na całym świecie. W Nowym Jorku zbierają się najważniejsze postaci z "Kronik Wampirów" oraz kilku nowych bohaterów żeby rozwiązać ten problem.

Jak dla mnie to żadna nowość, że kiedy dzieje się coś złego wszystkie wampiry zaczynają prosić o pomoc Lestata. Wampir stał się dla wszystkich krwiopijców ikoną. Samego Lestata bez przerwy to dziwi, przecież sa potężniejsi i mądrzejsi od niego wiec dlaczego to zawsze musi być on? Zaledwie troche ponad dwustuletni wampir? A no bo to musi być Lestat i koniec kropka. Zawsze tak było i zawsze tak będzie i właśnie z tym nasz głównych bohater musi się pogodzić.
Oczywiście cała książka nie jest pisana tylko z perspektywy Lestata ale też i innych krwiopijców - czasami nawet i zabójców. Poznajemy nowe ciekawe postacie takie jak Seth - rodzony syn Królowej Wampirów - który otworzył "szpital dla wampirów", i wielu innych, którzy rzucają światło na wiele niewyjaśnionych spraw z poprzednich książek. Poznajemy też losy już dobrze nam znanych i lubianych wampirów, to co działo się z nimi przez te lata. No i jak to zawsze bywa są spory, jest wiele napięcia ale jest też i miejsce na młodzieńczą miłość.

Nie chcę się za bardzo rozwodzić nad treścią bo to trzeba po prostu przeczytać. Jest to książka raczej skierowana dla tych którzy już mieli styczność z tymi książkami ale sądzę, że nowicjusz też by się w tym odnalazł. Jest wiele wspomnień z których można się dowiedzieć co było w innych książkach, jednak ja jako wielki fan owej serii nie mogłabym nie polecić jej całej.

Czytając Księcia Lestata nie mogłam się nadziwić jak wiele szczegółów umknęło mi w poprzednich książkach. Na prawdę są to takie drobne rzeczy a jednak bardzo znaczące i nie wiem czy to był nowy pomysł autorki na te cudowne istoty czy jednak ja jestem taka nie uważna że po prostu tego nie widziałam. Największym dla mnie szokiem był fakt że... bije im serce i normalnie oddychają! Szczerze mówiąc nawet ten fakt mnie ucieszył. Przez to moje kochane wampiry stały się jeszcze bardziej ludzkie. A ja z niecierpliwością czekam na kolejna część (tak, podobno pisze się kolejna część i mam nadzieje że nie będę musiała czekać kolejnych 11 lat ;D)

A to moja cała kolekcja z której posiadania jestem bardzo dumna ;)

Jeszcze raz wszystkim bardzo polecam całą serię a wszystkim fanom którzy nie mogą się zdecydować na Księcia mogę śmiało powiedzieć że nie ma żadnych obaw. Książka jest rewelacyjna ;)

Copyright © 2016 Moja książkowa podróż , Blogger